wtorek, 15 grudnia 2015

Aidowe Candy u Chagi

Chaga urządziła wspaniałe candy na swoim blogu i chociaż bardzo rzadko biorę udział w takich zabawach (bo nigdy nic nie wygrywam; wiem, że wszyscy którzy wygrywają tak piszą ale ja naprawdę nigdy nic nie wygrywam) ale nagroda jest po prostu WOW!
Można wygrać piękne kolorowe kanwy, a jak wiadomo, takich nigdy za wiele i zawsze mało dla każdej hafciarki ;)
Tak oto dałam się skusić, bo może wreszcie przełamię złą passę.... ;)


czwartek, 10 grudnia 2015

I znów metryczka

Ufff to chyba ostatni ukończony haft w tym roku :) Ostatni krzyżyk został postawiony w połowie listopada ale ponieważ był prezentem mikołajkowym musiałam się wstrzymać z publikacją zdjęcia (tak na wszelki wypadek). Tu mam zdjęcie tuż przed oddaniem do oprawy. Niestety, jedyne zdjęcie oprawionego haftu mam średnio do pokazania, bo obraz był dokładnie owinięty folią (wysyłałam pocztą prezent) i nie chciałam tego niszczyć. Ale uwierzcie na słowo, że wyszło pięknie. Mąż dobrał bardzo subtelną srebrną ramkę nie odciągającą uwagi od samego haftu.
Wiem, że prezent bardzo się spodobał rodzicom małej Małgosi, a to zawsze ogromnie cieszy :) 

Wzór sam w sobie łatwy i szybki do zrobienia. Trochę tylko denerwowała mnie słaba jakość wzoru ale jeszcze do przeżycia. Skrzydełka nie są idealnie takie jakie w oryginale, bo nie mogłam rozeznać się jak biegną linie, więc robiłam na oko, byle jakoś to wyglądało.

Kanwa jest opalizująca (18ct jeśli dobrze pamiętam), skrzydełka i wypełnienie gwiazdki zrobione złotą metalizowaną nicią DMC (pojedyncza nić). Pozostałe kolory to DMC, za wyjątkiem jednej Ariadny, i użyłam dwóch kawałków nici (czarny kontur oczywiście jedną). To chyba tyle z danych technicznych.


A w Bibliotece wczoraj zaczęłam stronę numer 23. Miałam plan zrobić całą kolumnę do końca tego roku, ale teraz już wiem, że nawet nie skończę tej strony. Plan B: skończyć kolumnę do końca stycznia (czyli cała strona 23 i 24, z czego ta ostatnia jest troszeczkę krótsza).

środa, 2 grudnia 2015

Ozdoby na choinkę... mojej córci :)

Miałam nie robić własnoręcznie ozdób. Bo mi się nie chce i nie umiem. Ale wzięło mnie na masę solną (tak to jest gdy masz małe dziecko i szukasz pomysłów na kreatywne zabawy). Pamiętam, że lata temu (chyba pod koniec podstawówki lub początek gimnazjum) próbowałam pobawić się masą solną ale to była porażka na całej linii. Ciasto mi totalnie nie wyszło i próba wysuszenia w piekarniku też spełzła na niczym. Po latach postanowiłam zmierzyć się drugi raz z tematem... i jakie to łatwe :D
Rok temu w żłobku był konkurs na bombkę choinkową. Mąż mnie zgłosił, dostałam styropianową kulę i do dzieła. W tym roku jest dowolność na materiały, formę i ogólnie pomysł. Miałam nie brać udziału. Ale ciocie tak ładnie się uśmiechały... i ta zabawa masą solną jest fajna... no i powstały takie ozdoby na choinkę.


Ta u góry po lewej pójdzie do żłobka, reszta trafi do babć oraz prababci. Łośka chyba zostawię na naszą choinkę, bo jakoś tak najbardziej mi się podoba :)
Mam jeszcze niecny plan zrobić aniołki tylko muszę dorwać jakieś serduszko żeby mieć z czego wycinać skrzydełka.

wtorek, 24 listopada 2015

Choineczka

W miniony weekend zapisaliśmy się u córki w żłobku na warsztaty kreatywne. Przed każdymi świętami Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy w jedną sobotę organizowane są zajęcia dla dzieci i rodziców, podczas których wykonuje się własnoręcznie jakąś ozdobę świąteczną. Dopiero teraz pierwszy raz udało nam się uczestniczyć w tych warsztatach, bo przy poprzednich okazjach mieliśmy już coś w planach lub córka była chora. Teraz również groziło, że się nie pojawimy ale jednak udało się :)
Było bardzo sympatycznie i stwierdziłam, że chyba muszę pokupować odpowiednie elementy dekoracyjne i obdarować rodzinkę, bo taką choineczkę robi się ekspresowo szybko i przyjemnie :)


czwartek, 29 października 2015

Treasure hunt bookshelf... nie wiem już która ;)

Miałam nadzieję, że uwinę się z tą stroną do końca miesiąca i może nawet będę w połowie następnej (ha, ha, ha....). Niestety, został mi jeszcze jeden rządek do końca dwudziestej pierwszej (chyba nie pomyliłam się w obliczeniach, już powoli gubię się w tej ilości) i raczej nie dam rady go skończyć do niedzieli.
Tak w ogóle to założyłam sobie minimum: sto krzyżyków (czyli jedna kratka 10x10) dziennie i jeden rządek na tydzień. Jeżeli uda mi się zrobić więcej to super. Wczoraj zrobiłam aż prawie 300xxx co jest ogromnym sukcesem. Wiem, że wiele kobiet z politowaniem powie "Tylko tyle?! Sto krzyżyków to ja wciągam nosem przed wstaniem rano z łóżka!" ale dla mnie wyrobienie tej normy jest sukcesem przy dwójce maluchów.

To zdjęcie z 10.09. (o rządek mniej niż na zdjęciu z dzieciaczkami)


Tutaj zdjęcie sprzed dosłownie chwili.


I zbliżenie


Nie mogę się doczekać następnej kolumny, bo ta jest "nudna". Głównie same książki. Dopiero w następnej będzie się działo ;)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Oprawione metryczki

To drugi post dzisiejszego dnia, więc kto jeszcze nie widział oprawionego monogramu z kotkiem to zapraszam do notki poniżej :)

Metryczki zostały oddane do profesjonalnej oprawy i mąż dobierał ramki. Wiem, że napisy są krzywo i są różne czcionki ale nie miałam czasu godzinami dumać i wyliczać jak rozplanować wszystko. Tylko z grubsza zaznaczyłam sobie litery i cyfry i dopiero po wyszyciu wszystkiego było widać, że jednak należało to i tamto przesunąć. Ale już trudno. Przynajmniej najlepiej wygląda haft dla przyjaciółki.
No i niestety muszę napisać, że coś podziało mi się z pisakiem do zaznaczania linii. Zaraz po wyszyciu metryczki dla syna wyprałam ją i linie ładnie zeszły. Po ukończeniu napisów raz jeszcze wszystko wyprałam i wtedy okazało się, że widać różowe linie! Mąż mój stwierdził, że w tych miejscach zeszła farba z kanwy ;/ Na szczęście z daleka tego nie widać ale zdziwiło mnie to niezmiernie. Całe szczęście haft przyjaciółki jest ok.




Monogram, odsłona trzecia i ostatnia

Taki mały hafcik, a tak wolno mi szło :( Niestety, ale przy dwójce maluchów (w tym przy pełnej życia i energii dwulatce, która non stop choruje i musi siedzieć w domu oraz dwumiesięcznym niemowlęciu, które już mało śpi i ciągle chce być na rękach) czas na krzyżyki skurczył mi się niemal do zera :( Jak uda mi się w przeciągu całego tygodnia postawić dosłownie kilka krzyżyków w jakimkolwiek hafcie to jest to ogromy sukces. Często przez cały tydzień nie mam w ogóle czasu lub sił wyszywać. Dwa tygodnie temu starałam się skończyć metryczkę dla syna oraz córeczki przyjaciółki ale o tym w następnym poście, gdy zrobię zdjęcia.

Żeby już nie przedłużać oto jak prezentuje się monogram dla córki oraz zaległy SALowy imbryczek, który oprawiłam jakiś miesiąc temu. Pochwalę się, że pierwszy raz oprawiałam hafty w tamborek i ogólnie jest to pierwszy raz jak oprawiłam swoje prace od wieeeeelu lat (dawniej oprawiałam tylko w antyramę i nic nie naciągałam haftu).



Teraz pozostaje tylko wbić w gwoździe nasze niezwykle oporne ściany, które lubią topić wiertła i czekać na reakcję córki, gdy wróci do domu od dziadków :)

piątek, 12 czerwca 2015

DMC kuchnia skończona!

Po pierwsze, chciałam bardzo podziękować za wszystkie gratulacje pod poprzednim postem :)
Po drugie, synek ma się dobrze. Niestety, ze względu na wcześniactwo i niską wagę urodzeniową nasz grafik wypełniony jest badaniami kontrolnymi i wizytami w różnej maści poradni ale co zrobić. Jak trzeba to trzeba. Ważne żeby synek był zdrowy. Szczerze mówiąc ja podświadomie cały czas przeczuwałam, że urodzę przed terminem, chociaż nie było ku temu przesłanek.
Po trzecie, jak widać po tytule udało mi się wreszcie skończyć kolejny haft. Naprawdę bardzo mało mi brakowało aby to zrobić ale szlo mi strasznie opornie. Wieczorami kompletnie nie mam sił wyszywać, a w dzień przy córce mowy nie ma  aby postawić chociaż krzyży. No ale jakoś udało mi się dobrnąć do końca. Nie ustrzegłam się błędów, bo kilka razy wzięłam nie ten kolor co trzeba i za późno się zorientowałam żeby chciało mi się pruć. Na szczęście mała jest szkodliwość tych błędów (np do konturu kwiatu zamiast najciemniejszego fioletu wzięłam odrobinę jaśniejszy lub odwrotnie).
Żałuję, że jednak nie wzięłam do tego obrazka lnu o jakimś kremowym kolorze ale teraz już trudno.





poniedziałek, 11 maja 2015

a to ci niespodzianka...

Wczoraj rano, miesiąc przed terminem, przyszedł na świat mój synek. Poród był ekspresowy i gdyby lekarze nie starali się go zatrzymać to byłoby jeszcze szybciej ;) ja bym mogła spokojnie wyjść do domu ale moja kruszynka musi pogrzać sie kilka dni w inkubatorze dopóki nie osiągnie wystarczającej warstewki tłuszczowej pomagające utrzymać mu ciepłote ciała.

Ps mam zamiar zabijać w szpitalu czas haftem ;)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Kuchnia DMC 4

Niedawno wyjechałam z córcią do dziadków, a mąż w tym czasie działał remontowo (termin porodu coraz bliżej). Zabrałam ze sobą obrazek kuchenny, bo dawno nie postawiłam w nim krzyżyka i o dziwo nawet szybko mi szło. Myślałam, że uda mi się skończyć dwie strony ale ostatnie trzy dni już nic nie wyszywałam. Po powrocie do domu tylko przeprałam całość żeby przypadkiem nie zostały żółte linie, jak przy półce z książkami.
Za późno wzięłam się za prasowanie i do tego czasu kanwa zdążyła całkiem wyschnąć, a wtedy już tak ładnie mi żelazko nie prostowało zagnieceń. Ale jeszcze na pewno będę prać całość, więc to takie robocze ujęcia.

Przypomnienie jak było przed wyjazdem


Stan na dzień dzisiejszy





poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Treasure Hunt Bookshelf 20

Nareszcie wymęczyłam trzecią kolumnę haftu! Daje to osiemnaście stron, czyli 85428 krzyżyków, czyli 30% ukończonej pracy. Myślałam, że do końca zeszłego roku ją zrobię ale cały czas coś mi wypadało i odkładałam na całe tygodnie ten haft.
Przy okazji wreszcie troszkę przeprałam całość. W zasadzie tylko namoczyłam kanwę w letniej w wodzie z odrobiną proszku do prania. Widzę, że nie wszystkie plamy zeszły i zostały delikatne linie po mazaku oraz za długo trzymałam spięty materiał i zrobiła się pionowa kreska między pierwszą a drugą kolumną. Postanowiłam, że po ukończeniu całej jednej kolumny będę tak lekko prać. Te ślady na pewno nie będą widoczne pod haftem, więc się nie przejmuję. A co do zagięcia to mam nadzieję, że za którymś prasowaniem na wilgotno wyprostuje się całkiem i przy oprawie mocno naciągną materiał (od początku wiedziałam, że sama nie będę porywać się na oprawę takiego kolosa).

A teraz zdjęcia :) Najpierw całość


Zbliżenia



I dla osób nigdy nie wyszywających na kanwie 25ct skala krzyżyków


środa, 8 kwietnia 2015

Chwalę się ;)

Mąż mnie totalnie zaskoczył i z okazji urodzin dostałam całkiem praktyczne prezenty :D

Igielnik (od razu wrzuciłam do środka igły do haftowania)


Organizer na muliny, vel piórnik ;) Mąż od razu podpowiedział, że łatwiej będzie mi w tym zabierać ze sobą nici, gdy będę chciała wyszywać poza domem


Od razu kupił mi do organizera 20 szpatułek, na które od razu nawlekłam muliny potrzebne do kuchennego haftu ;)


Prócz tego jeszcze plastikowana kanwa, którą widać w tle i specjalne nalepki, które nakleja się na ubrania żeby móc je podpisać (to do żłobka).

Całkiem fajne rzeczy wybrał i absolutnie nic z tego mu nie podpowiadałam. To wyłącznie jego wybór. Jeszcze powiedział, że w pasmanterii był organizer na muliny pod postacią komódki ale muszę sama zobaczyć czy byłabym tym zainteresowana.

niedziela, 22 marca 2015

Metryczka dla dziewczynki SKOŃCZONA

Oj, te backstitche... niby nie jest ich tak dużo ale strasznie wolno mi szło wyszycie ich. A ta różowa ramka... chyba ze 3 godziny (łącznie) ją robiłam. Ale wreszcie obrazek skończony i pozostaje czekać na wyszycie imienia i daty urodzenia :)
Skończyłam wyszywać wczoraj w nocy, więc miałam nadzieję, że zrobię ładne zdjęcia z rana. Niestety, dzisiaj kompletnie nie ma słońca, więc nie jest lepiej :( Cóż, może uda się zrobić ładniejsze zdjęcia po oprawie, za te kilka miesięcy. Pierwsze dwa zdjęcia robione zaraz po wypraniu i lekkim przeprasowaniu, dwa następne dzisiaj rano.





Kanwa 16ct, jasnoróżowa. (albo 18ct.... już nie pamiętam którą wzięłam, a nie chce mi się liczyć oczek)
Mulina głównie DMC, prócz dwóch odcieni Ariadny.
Krzyżyki robione podwójną nicią, kontury pojedynczą.

sobota, 14 marca 2015

Metryczka dla dziewczynki 2

W gniazdku zadomowiła się mała... wróżka? Elfka? W każdym razie bardzo urocze dzieciątko :)

Wyszywa się szybko, bo haft nie jest duży ale ten tydzień miałam pełen wrażeń i wielokrotnie nie miałam sił albo ochoty w ogóle haftować. Przez weekend też nie będę mieć za bardzo czasu, wiec w przyszłym tygodniu powinnam dopiero skończyć obrazek.

Bez konturów kolorowa plama


A tutaj już z konturami. Zrobienie ich trwało przez prawie cały seans Pana Tadeusza! Wbrew pozorom strasznie wolno mi szło....


małe zbliżenie



niedziela, 8 marca 2015

O metryczce raz jeszcze

Wczoraj tak szybko chciałam się pochwalić ukończonym ptaszkiem, że na szybko zrobiłam zdjęcia i skrobnęłam krótką notkę. Teraz mam więcej czasu i nawet słońce świeci, więc jeszcze raz napiszę :)

Po pierwsze: dziękuję za pozytywne słowa pod haftem z chłopczykiem. Wcześniej też nigdzie nie widziałam tego wzoru. Jest on wzięty oryginalnie chyba z jakiejś japońskiej strony (widać lekkie naleciałości mangi/anime). Wyszywałam go nićmi DMC oraz Ariadna.

Po drugie: w różowej metryczce od wczoraj troszkę przybyło. Niedużo ale zawsze coś ;) Ten pulchniutki ptaszek niesamowicie mi się podoba i nie mogę się doczekać gdy całość będzie skończona :) A potem będę mogła wyszyć imię, datę urodzenia, oprawić i wręczyć świeżo upieczonym rodzicom :) Ale do tego dnia jeszcze jest kilka miesięcy (mam nadzieję, niech maleństwo siedzi w brzuszku ile trzeba).



Wracam do wyszywania póki córa jeszcze śpi, bo potem do późnych godzin wieczornych nie będę w stanie nic chwycić na igłę.

sobota, 7 marca 2015

Metryczka dla dziewczynki :)

Nastawiałam się, że zamówione muliny przyjdą do mnie dopiero w przyszłym tygodniu (jeżeli dobrze pójdzie). Zamówienie złożyłam w środę przed pójściem spać i niespodzianka! W piątek w południe zapukał do mnie listonosz z paczką :D Dzięki temu biblioteka znowu poszła w odstawkę ;)



środa, 4 marca 2015

Metryczka z chłopcem na liściu KONIEC.... prawie ;)

Ostrzegałam, że szybko pójdzie :D

Wbrew pozorom miałam kilka drobnych wpadek - notorycznie myliłam kolory (nie wiem czemu, chyba w pośpiechu), ciągle prułam i nagle okazało się, że brak w legendzie jednego koloru! Na szczęście pokombinowałam z moimi zapasami mulin i udało mi się samej coś dobrać.

Haft świeżo wyprany i lekko przeprasowany. Na pełne ukończenie musi zaczekać aż synuś postanowi wyjść ;)

Tutaj bez konturów


Tutaj ze wszystkimi konturami


Tutaj po wypraniu


Miałam plan od razu zacząć kolejną metryczkę (ciut podobną, dla dziewczynki) ale okazało się, że dobrałam muliny dla całkowicie innego haftu ;/ Ehhh... gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy...

wtorek, 3 marca 2015

Metryczka chłopiec na liściu (2)

Metryczka jest nieduża, łatwa i przyjemna w wyszywaniu. Jest spora szansa, że jutro ją skończę (a przynajmniej dzieciątko będzie wyszyte i tylko zostaną mi kontury), więc dzisiaj wrzucam tylko zdjęcie gotowego liścia


czwartek, 26 lutego 2015

Nowa metryczka :)

Ehhh.... miałam takie piękne plany migiem skończyć trzeci rząd biblioteki ale córka się pochorowała i przez dwa tygodnie chociaż siedziałam z nią w domu, to niewiele miałam czasu na wyszywanie (zna to chyba każda matka prawie dwuletniego żywiołowego dziecka ;)). Dopiero od wtorku gdy wróciła do żłobka to mogłam przysiąść do haftu. Ale znalazłam dwa wzory na nieduże metryczki i one tak się do mnie uśmiechają.... Zaczęłam przygotowywać do nich muliny i chociaż jest niewiele kolorów i niby mam dwa pudła nici to oczywiście brakuje mi mulin ze wzoru ;/
Mimo wszystko chciałam zacząć coś dłubać i tak zabrałam się za te kolory które jednak mam i dobrałam inne na oko. Jednak nie jestem w pełni zadowolona i chyba czeka mnie malutkie prucie. Na razie metryczki zostawiam, bo dopiero w sobotę zaopatrzę się w muliny.

Tu jeszcze słabo widać co to będzie


A tutaj można już dopatrzeć się dzieciątka


poniedziałek, 26 stycznia 2015

Kuchnia DMC (3)

Skoro już oderwałam się od HAEDa to postanowiłam pójść za ciosem i skończyć chociaż jedną stronę tego wzoru. I nawet szybko poszło :D

Zanim wyciągnęłam go z szafy było tak


Obecnie jest tak


Zostały mi jeszcze cztery strony wzoru i (niestety) to są te o wiele bardziej zapełnione cztery strony ;/
Ale skoro udało mi się skończyć misia i jedną stronę z innego haftu, to mogę wrócić do książek ;)

piątek, 23 stycznia 2015

Troskliwy Miś - KONIEC

Świeżutko skończony miś :) Wieczorem wypiorę, a kiedy do oprawy? Nie mam pojęcia, bo posypały mi się plany na przyszły tydzień ;/


piątek, 16 stycznia 2015

Treasure Hunt Bookshelf oraz Troskliwy Miś

Córcia WRESZCIE poszła spać, więc mogę odetchnąć i napisać post.

Dokładnie dzisiaj mija równo rok od postawienia pierwszego krzyżyka w moim kolosie. Wiadomo, że nie wyszywałam pełnych dwunastu miesięcy, bo czasem jednak oderwałam się od HAEDa na poczet innego haftu ;) Ale rok od rozpoczęcia haftowania jest.
Na dzień dzisiejszy kończę szesnastą stronę, jeszcze dwie i skończę trzecią kolumnę.
Wyszyłam troszkę ponad 76.254 krzyżyki (czyli prawie 80 tysięcy!). Nie pytajcie ile to metrów muliny, bo nie wiem :P Daje to oszałamiające 27% całości.
Co mogę powiedzieć po tym roku? Przede wszystkim nie straciłam zapału, bo wzór jest piękny. Chociaż konfetti bywa denerwujące ale gdy z każdą setką postawionych krzyżyków wyłania się jakiś szczegół nabieram nowej energii aby krzyżykować dalej i dalej... Wypracowałam sobie już własną metodę na parkowanie nitek, robię przerwę w takim momencie, że bez problemu odnajduję się podczas kolejnego posiedzenia ;) Nie wiem co jeszcze mogę napisać... w razie pytań służę wyjaśnieniami :)

A teraz zdjęcia :D

Rok temu haft wyglądał tak:




 A dzisiaj jest już tak:




Wybaczcie jakość, ale zdjęcia robiłam na szybko i z wiercącą się obok haftu córcią. Najważniejsze, że COŚ widać ;)

A teraz drugi zapowiadany temat, czyli miś. Wczoraj wreszcie postawiłam pierwsze krzyżyki i zaczęłam od konturów, więc miś od razu wygląda jak miś ;)


Bardzo przyjemny wzorek, chociaż już wiem jak będzie mi ślamazarnie szło kolorowanie tych dużych połaci tego samego koloru ;)