Wczoraj rano, miesiąc przed terminem, przyszedł na świat mój synek. Poród był ekspresowy i gdyby lekarze nie starali się go zatrzymać to byłoby jeszcze szybciej ;) ja bym mogła spokojnie wyjść do domu ale moja kruszynka musi pogrzać sie kilka dni w inkubatorze dopóki nie osiągnie wystarczającej warstewki tłuszczowej pomagające utrzymać mu ciepłote ciała.
Ps mam zamiar zabijać w szpitalu czas haftem ;)