Miałam nadzieję, że uwinę się z tą stroną do końca miesiąca i może nawet będę w połowie następnej (ha, ha, ha....). Niestety, został mi jeszcze jeden rządek do końca dwudziestej pierwszej (chyba nie pomyliłam się w obliczeniach, już powoli gubię się w tej ilości) i raczej nie dam rady go skończyć do niedzieli.
Tak w ogóle to założyłam sobie minimum: sto krzyżyków (czyli jedna kratka 10x10) dziennie i jeden rządek na tydzień. Jeżeli uda mi się zrobić więcej to super. Wczoraj zrobiłam aż prawie 300xxx co jest ogromnym sukcesem. Wiem, że wiele kobiet z politowaniem powie "Tylko tyle?! Sto krzyżyków to ja wciągam nosem przed wstaniem rano z łóżka!" ale dla mnie wyrobienie tej normy jest sukcesem przy dwójce maluchów.
To zdjęcie z 10.09. (o rządek mniej niż na zdjęciu z dzieciaczkami)
Tutaj zdjęcie sprzed dosłownie chwili.
I zbliżenie
Nie mogę się doczekać następnej kolumny, bo ta jest "nudna". Głównie same książki. Dopiero w następnej będzie się działo ;)
Pięknie idzie! Ja zawsze wyszywam kolorami. Gdybym wyszywała tak jak Ty czuję, że szło by mi o wiele wolniej. Na pewno Twój sposób jest efektowniejszy :)
OdpowiedzUsuńTakiego konfetti nie da się wyszywac kolorami. Próbowałam ale zawsze znajdzie się jakiś krzyżyk ninja, który gdzieś się schował. A to tylko irytuje i odbiera przyjemność z wyszywania.
UsuńCiesz się każdym x, czy będzie ich 10 czy 1000 :0 Ważne że nie porzucasz haftu...to jest najważniejsze!
OdpowiedzUsuńŚliczna praca.
OdpowiedzUsuńwow :)
OdpowiedzUsuńO ja Ciebie śliczności powstają ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńno jasne wciągam nosem.... ja jak padam na ryj i trzasnę 50 to jestem happy
OdpowiedzUsuńWow :) Pięknie idzie :) Na pewno tu zostanę na dłużej. Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńpiękne powstaje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam