wtorek, 31 grudnia 2013

Plany na 2014

Ciężko mi zrobić podsumowanie co wyszyłam w tym roku, bo było trochę drobnych obrazków i nie bardzo pamiętam co ukończyłam wyszywać ;) Dlatego skupię się na planach na przyszły rok.

Chciałabym skończyć wenecką maskę oraz górski widoczek. Do pierwszego z tych dwóch haftów już wróciłam i nawet szybko mi to idzie


Górski widoczek wciąż leży odłogiem, więc nie robiłam mu zdjęcia, bo ani jeden krzyżyk nie przybył od chwili gdy zrobiłam ostatnią fotkę do postu o nim.

Mam jeszcze zaczęty jeden haft, ale ostatnio poważnie zastanawiam się nad wyrzuceniem rozpoczętej kanwy. Niby obrazek wciąż mi się podoba, ale... sama nie wiem. Na razie jeszcze leży w szufladzie, więc szansa na wrócenie do niego wciąż istnieje. Jak ma docelowo wyglądać można zobaczyć po prawej stronie wśród obrazków z rozpoczętymi haftami. Swoją drogą, to sądziłam, że już dawno go wyrzuciłam ale okazało się, że zostałw  rodzinnym domu i kilka miesięcy temu mama mi go przywiozła odwiedzając nas.


Fajnie by było też skończyć HAED z kotem ale bądźmy realistami. Raczej w tym roku nie skończę tego obrazka. Za to bardzo, ale to BARDZO chcę zacząć wyszywać TEN obrazek. Zakochałam się w nim od pierwszej sekundy i od jakichś dwóch miesięcy męczę męża żeby mi go kupił. Był gotowy zrobić to nawet jeszcze w tym roku ale powiedziałam, że najpierw chcę skończyć maskę, bo jak dostanę wzór Aimee Stewart to od razu tylko na nim się skupię i wszystko inne pójdzie w odstawkę.

To są moje plany i zobaczymy co będzie za rok o tej porze ;)

piątek, 20 grudnia 2013

Kotek z bukietem kwiatów (2) KONIEC

Zaczęłam ten haft jeszcze pod koniec ciąży. Po wyszyciu postaci kotka i rozpoczęciu bukietu jakoś mi się znudził cały wzór i go odłożyłam. Po skończeniu Belli i Boo od razu wiedziałam, że wezmę się za kotka, bo powinno mi pójść szybko. Gdy go wyciągnęłam miałam ochotę od razu go wyrzucić na samo wspomnienie jak nie chciało mi się go haftować. Ale dałam mu jednak szansę i bardzo się z tego cieszę :) Tym razem wyszywało mi się szybko, bardzo przyjemnie i jestem zadowolona z efektu :) I zaskoczyłam sama siebie, bo spodziewałam się, że skoro Bella tyle czasu mi zajęła to jednak przed końcem roku nie skoczę już żadnego innego obrazka ;)
Chciałam wykorzystać moje zapasy mulin, więc dobierałam kolory na oko. Jest tu więc i Ariadna i DMC i jakieś totalnie chińskie kawałki mulin bez nazwy i numerków odcieni ;)

Tak wyglądał kotek zanim się do niego dobrałam po długiej przerwie

  

A tak wyglądał niemal każdego kolejnego wieczora




Wybaczcie plamę z czekolady, ale jeszcze nie wyprałam i nie wyprasowałam obrazka. Na to przyjdzie czas wieczorem, a chciałam zdążyć jeszcze zrobić zdjęcie mając światło słonecznie wpadające przez okna.
Planuję naszyć go na poszewkę na poduszkę. Będzie troszkę wiosennie ;)

czwartek, 12 grudnia 2013

Belle & Boo (4) KONIEC!

Wreszcie skończyłam ten głupi śnieg! Prawie miesiąc nad nim siedziałam. W zasadzie to te płatki to był pikuś, dzisiaj je zrobiłam. Problemem był śnieg, na którym stoją ;/ Jeszcze wymyśliłam sobie, że zrobię go większą ilością nitek (że niby taki gruby puch) i tylko sobie wszystko utrudniłam. Wyszło jak wyszło, ważne, że obrazek skończony. Świeżutko go wyprałam i teraz przez noc będzie schnąć, jutro wyprasuję i trzeba będzie się zmobilizować żeby wreszcie dać ten i jeszcze przynajmniej jeden obrazek do oprawy. A jak już obydwa obrazki będą mieć ramki, to powiesimy je nad łóżeczkiem.



niedziela, 17 listopada 2013

Belle & Boo (3)

Już naprawdę niewiele mi zostało, bo tylko śnieg, czyli najnudniejszy i najżmudniejszy etap pracy. Ale może pójdzie jak z płatka ;)
Kilka uwag: Belle wyszywało mi się przyjemnie do momentu rozpoczęcia bachstitchy w kolorze żółtym. Przy czapce było jeszcze jako-tako ale już pojawił się problemy - to ma iść NAD czy POD w miejscach gdzie nitki się przecinają? Na wzorze nie znalazłam odpowiedzi, do tej pory backstitchy unikałam jak ognia, więc nie mam żadnego doświadczenia i nie wiem czy są jakieś wytyczne w tym względzie. Jakoś zmęczyłam tę czapkę, zrobiłam jak uważałam, że będzie najlepiej. I doszłam do spódniczki.... i zaczął się horror. Miałam wielką ochotę po prostu rzucić tym haftem. Jednak było mi trochę szkoda, bo tyle czasu już nad nim spędziłam. Zacisnęłam więc zęby, zaczęłam nie patrzeć na wzór tylko robiłam po swojemu. Rajtuzy poszły szybciej, ale wyglądają po prostu paskudnie.
Jak przebrnęłam przez te nieszczęsne żółte backstitche odetchnęłam przy butach. I tak skończyłam Belle i mogłam zająć się królikeim, który był po prostu bardzo przyjemny do haftowania. A efekt końcowy (siedziałam wczoraj niemal do północy żeby go skończyć!) strasznie mi się podoba!
Jeszcze taka mała uwaga: kolejny raz powtarzam, że backstitche nie są moją mocną stroną, bo nie mam doświadczenia w ich stawianiu. Gdy wyszywałam metryczkę tam było zalecenie aby użyć pojedynczej nitki. Tak zrobiłam i nie podobało mi się, bo zdecydowanie powinny być dwie nitki aby zarys dzieciątka był wyraźniejszy. Tutaj na wzorze nie mogłam znaleźć informacji ile ma być nitek, więc zrobiłam od razu dwie. Przy robieniu konturu twarzy Belle i tych żółtych elementów zorientowałam się, że to jednak był błąd, ale już było za późno i musiałam w to brnąć.
Może jestem dziwna, że mam takie problemy i inni ich nie mają. Ale jestem otwarta na konstruktywną krytykę i z chęcią przeczytam/obejrzę dobre i pomocne tutoriale jak prawidłowo robić backstitche. To, co ja znalazłam nie było dla mnie pomocne i nie odpowiedziało na moje pytania (jak robić backstitche wychodzące pomiędzy dziurkami w kanwie żeby się wszystko nie "rozłaziło" itp itd)

Tyle w kwestii wytłumaczenia się dlaczego mój haft wygląda tak, a nie inaczej. Teraz fotki.







środa, 13 listopada 2013

Moja pierwsza zabawa w farbowanie mulin

Od lat trzymałam w pudełko stare i od dawna zżółknięte muliny. Stwierdziłam, że może kiedyś do czegoś mi się przydadzą, chociaż kompletnie nie miałam pomysłów do czego. Dzięki internetowi i blogom innych hafciarek odkryłam, że mogę je po prostu zafarbować! Zakupiłam więc potrzebne rzeczy, przeglądnęłam ile tylko znalazłam na temat takiego farbowania i.... czekałam. Zwyczajnie bałam się za to zabrać ale wczoraj wreszcie się przemogłam. Z małą pomocą męża i córeczki zafarbowałam na próbę 6 sztuk. Jestem zadowolona z efektu chociaż nie wiem jak będzie z trwałością. Niby postępowałam z instrukcją ale nie znalazłam tam odpowiedzi na kilka swoich pytań, więc improwizowałam.
Dobra, dość gadania. Oto efekty ;) Niestety, ale pogoda na polu jest paskudna, więc nie mogę zrobić zdjęcia w dziennym świetle :( Mulina pierwsza z lewej (poniżej) jest dziełem  męża ;)









czwartek, 31 października 2013

Belle & Boo (2)

Pomalusieńku, ale jednak do przodu.
Bardzo przyjemny haft, zobaczymy jak będzie mi się robić backstitche. Niestety, ale pomyliłam się w jednym miejscu. Niby jeszcze nie była to tragedia, bo mogłam łatwo spruć ale problemem był brak muliny w tym kolorze ;/ Akurat wyszywając za pierwszym razem ten fragment zużyłam końcówkę motka i resztki, które mi zostały, wyrzuciłam już do śmieci. Teraz mi brakło tego koloru dosłownie na 5 krzyżyków gdy musiałam naprawić swój błąd ;/ Co zrobiłam? Wzięłam inny kolor, który wydawał mi się w zasadzie identyczny. Pytałam męża czy zauważa różnicę. Powiedział, że jak mu powiedziałam gdzie ma szukać to widać, ale bez tej wiedzy nic nie rzuca się w oczy. Teraz patrząc na zrobione zdjęcie haftu jednak widać inny odcień ale ja nie jestem obiektywna ;)
Trudno, musi tak już zostać.




Ps bez backstitchy Belle ma trochę przerażający wyraz twarzy ;)

piątek, 25 października 2013

Obecnie na tamborku - Belle & Boo (1)

Zakochałam się i musiałam już zacząć ten obrazek jak tylko skończyłam SAL.
Bardzo szybko i przyjemnie haftuje się ten wzorek. Jedynie niektóre krzyżyki (a w zasadzie 1/2 krzyżyka) nie ułatwiają i dlatego idę na łatwiznę i robię normalny krzyżyk :P



wtorek, 22 października 2013

SAL Bożonarodzeniowy 2013 (3) KONIEC!

Dosłownie przed chwileczką postawiłam ostatni krzyżyk :)
Haftowało mi się ten obrazek bardzo szybko i przyjemnie. Jedyne co mnie denerwowało to kiepskiej jakoś wzór obliczeniowy, co odbiło się na błędach w niektórych motywach (zauważyłam szperając po internecie, że nie tylko ja miałam z tym problem). Ale stwierdziłam, że będę szła w zaparte i TAK MIAŁO BYĆ!
Prócz srebrnych śnieżynek i złotych ostrzy nożyczek (oraz srebrnej igły w maszynie do szycia) stwierdziłam, że gwiazdkę na czubku też podrasuję. Tylko jaką zrobić? Srebrną? Złotą? A może Srebrną ze złotą obramówką? Albo złotą ze srebrną? Nie chciało mi się wyszywać czterech różnych wersji gdzieś na boku i potem wybrać najlepszą albo pruć, więc stwierdziłam, że robię złotą gwiazdkę i srebrną obramówkę (bo tak mi jakoś pasowało). Tak też zrobiłam i z dumą pokazałam mężowi co mi wyszło. Jego komentarz - to wygląda jak klocek od Tetrisa.
Mam w planie zrobić z tego obrazka poszewkę na poduszkę. Będzie praktycznie i nie będzie mi dziwnie latem patrzeć na ścianę ze świątecznym obrazkiem. Po prostu gdy zima przeminie schowam poszewkę do szafy i wyciągnę za rok. A przewieszać obrazków na pewno by mi się nie chciało :P

Bez dalszych ceregieli - oto mój pierwszy w życiu SAL :)



I mój Tetris ;)


sobota, 19 października 2013

Sal Bożonarodzeniowy (2)

Bardzo przyjemnie wyszywa mi się ten wzorek. I, jak do tej pory, najbardziej podoba mi się maszyna do szycia :D
Od jutra zmiana pozycji tamborka.



środa, 16 października 2013

Jo sem netoperek ;)

Nie mogłam się powstrzymać i MUSIAŁAM wyszyć tego nietoperza. Całe szczęście, że akurat kupiłam dwa arkusze plastikowej kanwy :P
Tylko dwa dni pracy i gotowe. Zastanawiałam się nad wprowadzeniem obrysu czarną muliną, ale skończyłam go wyszywać dopiero po 23, więc już nie chciało mi się przeciągać o jeszcze jeden dzień pracy nad nim.


poniedziałek, 14 października 2013

Zaległości - maska, metryczki i pierwszy w życiu SAL

Szybko powklejam fotki i napiszę kilka zdań póki dziecię śpi ;)

Maska: niewiele ruszyłam przez dwa tygodnie "urlopu". Gdybym robiła przez pierwszy tydzień w takim tempie jak w drugim to byłoby o wiele lepiej.
Kolory są wyblakłe, bo zdjęcie robione przed chwilą, mając światło dziennie padające na kanwę.



Metryczka na lnie: szczerze mówiąc nie mogę już na nią patrzeć. Ale z drugiej strony nie jestem z niej zadowlona i cały czas bym ją poprawiała. Obrys dwoma nitkami zamiast jednej, za małe litery, w ogóle nie taka czcionka itp itd... Muszę sobie od niej odpocząć na jakiś czas i wtedy na spokojnie wrócę i poprawię setny raz szczegóły, które mnie irytują. No i te durne francuskie węzełki!!! Albo kompletnie mi nie wychodziły albo wychodziły idealnie tylko przelatywały na wylot przez kanwę lub len! Dlatego w zasadzie węzełków nie ma tylko radosna improwizacja żeby były jakieś kropki.
I skończyłam metryczkę, która pójdzie na prezent. Bardzo ładnie i bez śladu zeszła kratka robiona specjalnym pisakiem do materiału, więc uffff....

 metryczka na kanwie (prezent):


 metryczka na lnie (dla mojej córki):



Musicie uwierzyć mi na słowo, że imię i inne informacje są wyszyte tylko zdjęcia już nie robiłam. Jak oprawię obrazek to wtedy pokażę ostatecznie ostateczny wygląd.

SAL: od dawna zacierałam na niego ręce tylko powtarzałam sobie "najpierw metryczka.... najpierw metryczka...." Wczoraj nareszcie zasiadłam do wzoru i to wynik około godzinnej pracy.
Dokonałam/dokonam kilku zmian - śnieżynki będą srebrne, a nożyczki mają złote ostrza. Ale spruję krzyżyki, bo jednak bardziej podobał mi się backstitch/półkrzyżyk. Zamierzam również przesunąć jedną czapkę mikołaja (jak dla mnie to ona mogłaby być niżej) i zauważyłam różnice w samym wzorze i zdjęciu gotowego haftu. Więc nie będę się sztywno trzymać wzoru ;)





And that's all folks ;)

piątek, 20 września 2013

Metryczka na lnie (1)

Chociaż wciąż bardzo przyjemnie wyszywa mi się ten obrazek (mimo robienia go drugi raz, w zasadzie bez przerwy) to jednak straciłam trochę zapał i wolniej mi idzie niż za pierwszym razem. Ale twardo brnę do przodu. Króliczek skończony, więc teraz będzie z górki tylko na dwa tygodnie muszę sobie od niego odpocząć, bo wyjeżdżam. Żeby się nie zanudzić to zabieram ze sobą maskę, więc przynajmniej ten obrazek coś nadrobię.

Na chwilę obecną obrazek na lnie (mój pierwszy) wygląda tak


czwartek, 12 września 2013

Metryczka na białej kanwie gotowa!

Zakochałam się w tym wzorze jak tylko go zobaczyłam. Kilka tygodni zajęła mi próba dotarcia do niego. Gdy już myślałam, że się udało okazało się, że wzór jest skanowany i kiepskiej jakości. Potem znalazłam inny wzór (prawie bez back-stitcha) ale on nie miał legendy z kolorami. Wreszcie udało mi się znaleźć dobrej jakości wzór nr 1 i połączyłam go z legendą, którą miałam z pierwszej próby znalezienia obrazka. Półtorej tygodnia pracy kosztowało mnie wyszycie go. Spokojnie zrobiłabym go w jakieś 5 dni ale jak zawsze - nie mam już tyle czasu co kiedyś i wyszywałam głównie od 20 gdy córcia już spała.
Byłam zachwycona jak przyjemnie i szybko wyszywa mi się króliczka. Jak nigdy krzyżyki wychodziły mi dość równo i nie mogłam się doczekać aż ukaże się dzieciątko w tle. Tylko obawiałam się jak to będzie z back-stitchem bo naprawdę nienawidzę go robić. I oczywiście średnio jestem zadowolona, bo jakoś inni potrafią ładniej to zrobić. Nie wiem czemu mi tak nie wychodzi. Ale mam jeszcze jedną szansę na rehabilitację/naukę ponieważ zabieram się teraz za ten sam obrazek tylko na lnie. Jestem ciekawa jak on wyjdzie i stwierdziłam, że jeden obrazek zostanie u mnie, a drugi powędruje do rodziny. Dlatego imienia i innych informacji nie wyszyłam, bo jeszcze nie wiem który dostanie które dziecko.







czwartek, 5 września 2013

HAED Cats (3)

Idzie powoli ale i tak nieźle biorąc pod uwagę ile mam czasu i możliwości żeby wyszywać. Jak przysiądę to jestem w stanie zrobić jedną linijkę w dwa dni. Jak dla mnie to bardzo dobry wynik. Ale teraz robię przerwę, bo chcę wyszyć metryczkę dla córci. Mam nadzieję szybko się z nią uporać żeby wrócić do kotów.

2.09


4.09