Niedawno wyjechałam z córcią do dziadków, a mąż w tym czasie działał remontowo (termin porodu coraz bliżej). Zabrałam ze sobą obrazek kuchenny, bo dawno nie postawiłam w nim krzyżyka i o dziwo nawet szybko mi szło. Myślałam, że uda mi się skończyć dwie strony ale ostatnie trzy dni już nic nie wyszywałam. Po powrocie do domu tylko przeprałam całość żeby przypadkiem nie zostały żółte linie, jak przy półce z książkami.
Za późno wzięłam się za prasowanie i do tego czasu kanwa zdążyła całkiem wyschnąć, a wtedy już tak ładnie mi żelazko nie prostowało zagnieceń. Ale jeszcze na pewno będę prać całość, więc to takie robocze ujęcia.
Przypomnienie jak było przed wyjazdem
Stan na dzień dzisiejszy
Ważne że troszkę podgoniłaś...nic na siłę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Troszke przybylo. Sliczny ten haft! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbedzie sliczny hafcik :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na fajnego bloga! :) Ot sobie zostanę i pooglądam :)
OdpowiedzUsuńHafcik jest cudny :)
Pozdrawiam
ładny postęp,z każdym xxx bliżej końca.
OdpowiedzUsuńŚliczny hafcik.
OdpowiedzUsuńOj jak praca wre i do tego piękna praca się wyłania .Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń