wtorek, 8 marca 2016

Metryka dla chłopca skończona

A raczej WYMĘCZONA. Ile wyszywałam ten nieduży haft..... muszę sprawdzić poprzednią notkę.... jakieś trzy tygodnie. A spokojnie do zrobienia była w tydzień. Niestety, złapało mnie chyba jakieś przesilenie wiosenne. Łącznie przez tydzień nawet jednego krzyżyka nie postawiłam w obrazku, nie działała nic a nic motywacja - im szybciej się z tym uporasz, tym szybciej wrócisz do półki z książkami. Szło mi bardzo opornie i ślamazarnie. W dodatku gdy kończyłam stawiać ostatnie backstitche odkryłam, że w dwóch miejscach pomyliłam kolory ;/ Nie wiem jakim cudem, ale pamiętam, że wyszywając tamten rejon coś mi nie pasowało, po dwadzieścia razy sprawdzałam symbole i numery odcieni, bo wciąż się myliłam. Cały czas boję się patrzeć na gotowy obraz, bo mam wrażenie, że jeszcze gdzieś zapomniałam jakichś krzyżyków, półkrzyżyków lub backstitchy ;/

Zostało mi jeszcze wyszyć imię, datę, wagę i długość. Potem pranie, prasowanie, a oprawą zajmą się rodzice chłopca, bo chcą dobrać sami ramkę aby pasowała do haftu jaki wyszyłam dla starszej siostry obdarowanego.