Zrobiłam sobie przerwę od półki z książkami. Najpierw wróciłam do drugiego HAEDa ale wyszyłam tylko dwa rzędy, więc nie ma się czym chwalić. Potem zdecydowałam, że przed powrotem do pracy (to już w maju!) muszę uwinąć się z dwoma obrazkami. Jeden to metryczka, a drugi obrazek będzie prezentem z okazji ślubu.
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli fotki ;) Postęp prac kolejnych wieczorów (zdjęci robiona najczęściej rano)
tutaj był weekend przed który postawiłam dosłownie kilka krzyżyków i zapomniałam zrobić zdjęcia, więc aparat wyciągnęłam dopiero przez rozpoczęciem zabawy z bachstitchami. Czy wspominałam już, że lubię efekt jaki dają ale nienawidzę ich robić?
Dosłownie wczoraj siedziałam prawie do 23:30 i kończyłam ostatnie kontury razem z napisami. Robiłam byle szybciej to skończyć, więc (niestety) jest to widoczne w jakości kresek ;/ No i ta czcionka mi się nie podoba ale nie mogę znaleźć lepszej ;/
I gotowy obrazek. Wyprany i wyprasowany. Jeśli się uda to dzisiaj lub jutro pojedzie do oprawy.
Taka mała uwaga na koniec - ten wzór jest świetny do wyszywania. Robi się go szybko i bardzo przyjemnie. Ale tak samo jak przy poprzedniej metryczce z królikiem, sporo osób miało problem zobaczyć na obrazku dziecko (!). Naprawdę mnie to dziwi i zastanawia. W trakcie wyszywania pokazywałam na tablecie jak ma wyglądać efekt końcowy (zdawałam sobie sprawę, że na początkowym etapie na kanwie są tylko kolorowe plamy), a gdy już skończyłam to pokazywałam całość. I wielokrotnie różne osoby dopiero po dłuższej chwili wołały zupełnie zaskoczone "tu jest dziecko!" (tak widząc obrazek na ekranie jak i na żywo haft). Bardzo mnie to dziwi i martwi. Rozumiem gdyby nie było backstitchy. Wtedy i ja miałabym problem zobaczyć coś więcej niż misia. Ale gdy obrazek jest już skończony... i teraz pojawia się pytanie - czy rodzice dziewczynki, dla której robię obrazek, w ogóle zobaczą tego bobasa (to będzie prezent, nie wiedzą co szykuję) i dlaczego tak się dzieje? Czy to dlatego, że ja - obeznana z haftami - mam inaczej "ustawioną" wyobraźnię i bez trudu dostrzegam takie rzeczy, czy to inni są.... "inni". Sama nie wiem. Mąż mówił, że on nie miał problemu ale też on przyzwyczajony jest do haftów i też inaczej patrzy.
Cóż, mam nadzieję, że jednak obrazek spodoba się rodzicom, a w przyszłości już starszej obdarowanej.
Piękna praca :)
OdpowiedzUsuńTe metryczki są przeurocze :) Wyszywałam dwa razy tę z misiem i dwa razy z króliczkiem. Obdarowani (tzn. głównie rodzice dzieciaczków) nigdy nie mieli problemu ze znalezieniem dziecka na obrazku. Albo się do tego nie przyznawali ;)
Nie bardzo rozumiem jak tam można nie widzieć dziecka... Metryczka jest śliczna :))) A z backstitchami mam tak samo :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ta metryczka :) Ja bardzo wyraźnie widzę dziecko :) A gdzie można odnaleźć wzór do takiej metryczki?
OdpowiedzUsuńKolorowa - internet ;)
Usuńkontakt do mnie: kolorowa.dziewczyna@gmail.com
Usuńbo niestety nie mogę do Pani znaleźć kontaktu :(
Uwielbiam tę metryczkę! A co do problemem ze znalezieniem dziecka, zauważałam, że mają go głównie mężczyźni... Nie tylko ty się z tym spotkałaś. Mój brat myślał wręcz, że miś leży na drzewie, a dziecko to gałązki... (?)
OdpowiedzUsuńU mnie problem mieli tak samo mężczyźni jak kobiety (przy poprzedniej metryczce była to babcia, a przy tej mama męża).
UsuńWitam czy moglabym prosic o numeracje samej kokardki? Ja mam w wersji DLA chlopca a potrzebuje DLA dziewczynki Dziekuje
OdpowiedzUsuńNumery odcieni wzięłam z obrazka gdzie jest króliczek - on ma różową sukienkę i po prostu dobrałam odcienie na zasadzie - najciemniejszy niebieski = najciemniejszy różowy. W razie czego mogę przesłać wzór z króliczkiem, bo samej rozpiski kolorów nie mam - wszelakie zmiany zapisuję na malutkich karteczkach, które wyrzucam po ukończeniu haftu.
UsuńZapomnial podac adres bognams@wp.pl - to tak gdyby tak przez przypadek miala Pani czas I podala mi numeru do kokardki rozowej. Milego wieczoru
OdpowiedzUsuńDziekuje za podpowiedz tak tez zrobie Milego XXX
OdpowiedzUsuń