środa, 20 stycznia 2016

Świerzbią rączki.....

Gdy pierwszy raz zobaczyłam obraz Aimee Stewart Treasure Hunt Bookshelf zakochałam się. Miłość ta trwa pomimo, momentami, paskudnego konfetti i obiecałam sobie, że gdy kiedyś skończę ten haft to wyszyją inną półkę. Jednakże żadna nie zawładnęła moim sercem na tyle, by z całą pewnością móc powiedzieć: TEN będzie następny. Ale spokojnie, mam jeszcze kilka lat, więc do tego czasu Aimee może popełnić jakiś nowy wspaniały haft. I nadszedł ten dzień....
A Stitch In Time. To będzie mój następny kolos. Zakochałam się tak jak w THB. Tylko jest jeden problem. Nie da się wyszywać dwóch haftów jednocześnie, a przez jednoczesny haft mam na myśli że postawienie krzyżyka w jednym hafcie powoduje równoczesne postawienie krzyżyka w drugim ;) Albo posiadanie kilku ramion jak ośmiornica :P Nie chcę skakać pomiędzy haftami, bo świadomość, że każdy krzyżyk, linijka i strona zrobiona w innym hafcie powoduje że ten krzyżyk, linijkę bądź stronę jestem do tyłu z THB. Gdyby obecny kolos mnie nudził to bym na pewno zmieniła go na coś nowego. Ale obrazy Aimee są cudowne, bo na każda strona to jak osobny haft. Na jednej jest kot, na innej lis, potem kobieta pod drzewem, statek itd Tak więc najpierw skończę jeden haft i dopiero zacznę drugi. Tylko szkoda, że to oznacza konieczność zaczekania 3 (słownie - TRZECH!) lat, a w realnej perspektywie może nawet 5.....
ale znając siebie pewnie nie wytrzymam i w którymś momencie zacznę A Stitch.
Czy wspominałam, że kupiłam wzór Super Size (szerokość to tylko 999xxxx) i maksymalną ilość kolorów (ponad 200)?


Ps mam nadzieję w następnej notce (czyli do końca stycznia) wrzucić zdjęcie ukończonej czwartej kolumny THB.

niedziela, 3 stycznia 2016

Podsumowanie 2015

Planowałam ten post o wiele wcześniej ale plany wyjazdowe na święta nam się pozmieniały, poza domem  prawie 2 tygodnie w ogóle nie ruszałam komputera, więc może dopiero teraz mi się uda podsumować zeszły rok.
Jak było? Mam na koncie o wiele więcej haftów niż się spodziewałam. Perspektywa drugiego porodu sprawiała, że nie wiedziałam czy w ogóle będę mogła wyszywać w drugiej połowie roku. Okazało się, że chociaż trochę czasu na wyszywanie zawsze się znajdzie ;)

Zaraz na początku roku zrobiłam tęczowego misia dla żłobka mojej córki


Następnie wyszyłam metryczkę dla synka


Zaraz potem zrobiłam metryczkę dla córki przyjaciółki, która miała się urodzić niedługo po moim synku


Pierwszy haft ukończony po porodzie, sporo nadgoniłam siedząc w szpitalu


Tu maleństwo dla córki, które wyszywałam boleśnie długo


I nas samym końcu roku prezent mikołajkowy.


5 ukończonych haftów to nie dużo ale obecnie wolnego czasu mam mało, a ten który uda mi się uszczknąć dla siebie przeznaczam na HAED. Chciałabym w najbliższym czasie wyszyć kolejną metryczkę dla chłopczyka, który ma urodzić się w lutym (jego siostra ma ode mnie metryczkę,więc rodzeństwo miałoby obrazki do pary) ale jak sobie pomyślę, że musiałabym przerwać wyszywanie kolosa to nie jest mi spieszno ;)
A to ile mam zrobione Półki z książkami mam nadzieję pokazać już niedługo.

wtorek, 15 grudnia 2015

Aidowe Candy u Chagi

Chaga urządziła wspaniałe candy na swoim blogu i chociaż bardzo rzadko biorę udział w takich zabawach (bo nigdy nic nie wygrywam; wiem, że wszyscy którzy wygrywają tak piszą ale ja naprawdę nigdy nic nie wygrywam) ale nagroda jest po prostu WOW!
Można wygrać piękne kolorowe kanwy, a jak wiadomo, takich nigdy za wiele i zawsze mało dla każdej hafciarki ;)
Tak oto dałam się skusić, bo może wreszcie przełamię złą passę.... ;)


czwartek, 10 grudnia 2015

I znów metryczka

Ufff to chyba ostatni ukończony haft w tym roku :) Ostatni krzyżyk został postawiony w połowie listopada ale ponieważ był prezentem mikołajkowym musiałam się wstrzymać z publikacją zdjęcia (tak na wszelki wypadek). Tu mam zdjęcie tuż przed oddaniem do oprawy. Niestety, jedyne zdjęcie oprawionego haftu mam średnio do pokazania, bo obraz był dokładnie owinięty folią (wysyłałam pocztą prezent) i nie chciałam tego niszczyć. Ale uwierzcie na słowo, że wyszło pięknie. Mąż dobrał bardzo subtelną srebrną ramkę nie odciągającą uwagi od samego haftu.
Wiem, że prezent bardzo się spodobał rodzicom małej Małgosi, a to zawsze ogromnie cieszy :) 

Wzór sam w sobie łatwy i szybki do zrobienia. Trochę tylko denerwowała mnie słaba jakość wzoru ale jeszcze do przeżycia. Skrzydełka nie są idealnie takie jakie w oryginale, bo nie mogłam rozeznać się jak biegną linie, więc robiłam na oko, byle jakoś to wyglądało.

Kanwa jest opalizująca (18ct jeśli dobrze pamiętam), skrzydełka i wypełnienie gwiazdki zrobione złotą metalizowaną nicią DMC (pojedyncza nić). Pozostałe kolory to DMC, za wyjątkiem jednej Ariadny, i użyłam dwóch kawałków nici (czarny kontur oczywiście jedną). To chyba tyle z danych technicznych.


A w Bibliotece wczoraj zaczęłam stronę numer 23. Miałam plan zrobić całą kolumnę do końca tego roku, ale teraz już wiem, że nawet nie skończę tej strony. Plan B: skończyć kolumnę do końca stycznia (czyli cała strona 23 i 24, z czego ta ostatnia jest troszeczkę krótsza).

środa, 2 grudnia 2015

Ozdoby na choinkę... mojej córci :)

Miałam nie robić własnoręcznie ozdób. Bo mi się nie chce i nie umiem. Ale wzięło mnie na masę solną (tak to jest gdy masz małe dziecko i szukasz pomysłów na kreatywne zabawy). Pamiętam, że lata temu (chyba pod koniec podstawówki lub początek gimnazjum) próbowałam pobawić się masą solną ale to była porażka na całej linii. Ciasto mi totalnie nie wyszło i próba wysuszenia w piekarniku też spełzła na niczym. Po latach postanowiłam zmierzyć się drugi raz z tematem... i jakie to łatwe :D
Rok temu w żłobku był konkurs na bombkę choinkową. Mąż mnie zgłosił, dostałam styropianową kulę i do dzieła. W tym roku jest dowolność na materiały, formę i ogólnie pomysł. Miałam nie brać udziału. Ale ciocie tak ładnie się uśmiechały... i ta zabawa masą solną jest fajna... no i powstały takie ozdoby na choinkę.


Ta u góry po lewej pójdzie do żłobka, reszta trafi do babć oraz prababci. Łośka chyba zostawię na naszą choinkę, bo jakoś tak najbardziej mi się podoba :)
Mam jeszcze niecny plan zrobić aniołki tylko muszę dorwać jakieś serduszko żeby mieć z czego wycinać skrzydełka.

wtorek, 24 listopada 2015

Choineczka

W miniony weekend zapisaliśmy się u córki w żłobku na warsztaty kreatywne. Przed każdymi świętami Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy w jedną sobotę organizowane są zajęcia dla dzieci i rodziców, podczas których wykonuje się własnoręcznie jakąś ozdobę świąteczną. Dopiero teraz pierwszy raz udało nam się uczestniczyć w tych warsztatach, bo przy poprzednich okazjach mieliśmy już coś w planach lub córka była chora. Teraz również groziło, że się nie pojawimy ale jednak udało się :)
Było bardzo sympatycznie i stwierdziłam, że chyba muszę pokupować odpowiednie elementy dekoracyjne i obdarować rodzinkę, bo taką choineczkę robi się ekspresowo szybko i przyjemnie :)


czwartek, 29 października 2015

Treasure hunt bookshelf... nie wiem już która ;)

Miałam nadzieję, że uwinę się z tą stroną do końca miesiąca i może nawet będę w połowie następnej (ha, ha, ha....). Niestety, został mi jeszcze jeden rządek do końca dwudziestej pierwszej (chyba nie pomyliłam się w obliczeniach, już powoli gubię się w tej ilości) i raczej nie dam rady go skończyć do niedzieli.
Tak w ogóle to założyłam sobie minimum: sto krzyżyków (czyli jedna kratka 10x10) dziennie i jeden rządek na tydzień. Jeżeli uda mi się zrobić więcej to super. Wczoraj zrobiłam aż prawie 300xxx co jest ogromnym sukcesem. Wiem, że wiele kobiet z politowaniem powie "Tylko tyle?! Sto krzyżyków to ja wciągam nosem przed wstaniem rano z łóżka!" ale dla mnie wyrobienie tej normy jest sukcesem przy dwójce maluchów.

To zdjęcie z 10.09. (o rządek mniej niż na zdjęciu z dzieciaczkami)


Tutaj zdjęcie sprzed dosłownie chwili.


I zbliżenie


Nie mogę się doczekać następnej kolumny, bo ta jest "nudna". Głównie same książki. Dopiero w następnej będzie się działo ;)